Ładny. Nie powiem. Ten samolocik.
Prof. Czachor to delikatny człowiek. Budzą w nim wstręt brutalnie miażdżone garnki. I wybuchy też. Bo taki wybuch to i głośny jest, i barbarzyński. Nieprzyjemny w ogóle jest. Fuj!
Co innego sprytny, fikuśny zamaszek. Gdzieś tam jakaś szpilka wbita w przewody, mały wybuszek, maciupki, ale równie skuteczny co tona dynamitu. W efekcie końcowym. No i właśnie prof. Czachor wymyślił*wybuszek oparów paliwka w zbiorniczku. Taki wybuszek to nic trudnego. Bierzemy żaróweczkę, rozbijamy banieczkę, montujemy żarniczek żaróweczki w zbiorniczku i...bum, wybuszek maciupki, papierowy taki, ale efekt jaki!
No więc ja się pytam: KTO ZAKRĘCIŁ KORBĄ?!
*UWAGA!
"idea elektrycznego odpalenia pochodzi z referatu innego profesora na I KS"
a prof. Czachor robi sobie zwyczajnie yaya ze zwolenników wybuchów